projekt Maciej Bohdanowicz
"SIANIE"
Uwielbiam śpiewać. Kiedy się boję, zaczynam śpiewać dla siebie, po cichu. Kiedy się cieszę, śpiewam bardzo głośno, czasem na przykład jadąc Aleją Włókniarzy na rowerze – tam w ogóle nie mam zahamowań, bo wydaje mi się, że hałas ulicy mnie zagłusza.
Uwielbiam śpiewać. Kiedy się boję, zaczynam śpiewać dla siebie, po cichu. Kiedy się cieszę, śpiewam bardzo głośno, czasem na przykład jadąc Aleją Włókniarzy na rowerze – tam w ogóle nie mam zahamowań, bo wydaje mi się, że hałas ulicy mnie zagłusza.
Kiedy jestem w Łodzi, tęsknię za wsią i polami. Pochodzę z małego miasta, ale
każde wakacje spędzałam u dziadków na wsi i tak to siedzi we mnie.
Uwielbiam pejzaż polskiej wsi.
Uwielbiam patrzeć na horyzont z okien pociągu. Jestem zafascynowana ludźmi mieszkającymi na wsi, ich mądrością, myślę,
że pochodzącą z kontemplacji pól,
wiatru, otwartych przestrzeni.
Ostatnio dużo śpiewam
tradycyjnych pieśni ludowych. Porusza mnie ich autentyzm, bezinteresowność
i „jakaś” wewnętrzna, spontanicznie wyrażana prawda.
W prostocie szukam lekarstwa na problemy współczesnego
człowieka.
Prymitywne wcale nie oznacza mniej wartościowe. Chodzi mi o
pierwotną „prostomyślność”, która pomoże każdemu odnaleźć swój wewnętrzny ład w
nowoczesnym, pełnym kontrastów świecie. Taką możliwość poszukiwania
swojej tożsamości i wartości widzę w śpiewie tradycyjnym, czyli śpiewie
„otwartym głosem”. Przez swoje
mocne, surowe, „brudne” brzmienie ma on w sobie coś rytualnego.
Nie chodzi mi o szamanizm. Tego rodzaju śpiew pomaga rozwijać się duchowo.
Niczego nie zakrywasz, nie
upiększasz. W jakimś sensie obnażasz się przed innymi, ponieważ kiedy sięgasz
do czystych emocji, wszystko jest na wierzchu. Pieśń staje się wtedy chwilą,
w której "wykrzykujesz" tęsknotę za zagubioną gdzieś w natłoku „wszystkości”
i pośpiesznym rozwoju cywilizacji cząstką siebie samego.
Nie stajesz się dobrym tylko
dzięki swoim staraniom, lecz dzięki poszukiwaniu dobra, które już w tobie tkwi.
Pieśń umożliwia jego rozwój.
Proponuję prostotę życia. Wydaje mi się, że to, co w
człowieku jest jego własne, zazwyczaj przejawia się w jego instynktach i najprostszych
emocjach. Dlatego poprzez śpiew
opiekuję się posianym zbożem, dosłownie pielęgnuję je śpiewem. Wierzę, że w ten
sposób wykiełkuje z ziaren cały ich potencjał, ponieważ każde potraktowane
będzie z taką samą czułością i troskliwością. (O.K.)
Wszyscy jesteśmy
istotami-ziarnami, co oznacza,
że mamy wystarczający potencjał, że rodzimy się ze wszystkimi jakościami i talentami,
czyli ze zdolnościami najwyższej potencji.
(autor nieznany)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz