środa, 30 stycznia 2013


Dzień niezwykle paskudny, jeśli chodzi o pogodę. Odwilż na całego. Plucha i hektolitry wody- tej na ulicy z roztopionego śniegu i tej z nieba w postaci deszczu. W galerii ciepło i zielono. Poletko wygląda jak "futro". Teraz widać jak  gęsto zostało obsiane w dniu otwarcia. Aż chce się dotykać tej "trawy", by pobudzić inne zmysły, nie tylko wzroku.  Andrzej Grzelak zrobił mi parę zdjęć przy śpiewie. DZIĘKI WIELKIE Andrzej! 
Sztuka z życiem mieszają mi się, są nierozpoznawalne. Już dawno się wymieszały, sama nie wiem kiedy. Człowiek w czasie zmienia się ... W przeładowanej informacjami i obrazami zmieniającej się  rzeczywistości kieruje mną pragnienie syntezy, scalenie natłoku doświadczeń, znalezienie formy najbardziej oszczędnej i skondensowanej. Chcę się wyrwać od tego wszystkiego co mnie rozprasza, by ocalić to, co jest najgłębiej moje własne. Znalazłam taką możliwość w śpiewie "otwartym głosem", w pieśniach tradycyjnych. Pisałam już trochę o tym w tekście "Sianie". Pieśni te są żywe, stworzyli je ludzie, którzy żyli tym co prawdziwe; żyli ziemią, rodziną, czasem także wojną, żyli w zgodzie z naturą. Pomagały one wyrażać emocje i przekazywać najważniejsze wartości. Powstawały z potrzeby opowiedzenia jakiejś / swojej historii,  z potrzeby oczyszczenia.
Wykorzystanie tego, co świat nam daje: materiałów, surowców, z których tworzymy cywilizację, pozwoliło nam na dokonanie naprawdę wiele - wynalazki, odkrycia, podniesienie poziomu życia, ale z drugiej strony przysłoniło nam pewne rzeczy, które istnieją w naturze, a które umknęły naszej uwadze. Paradoksalnie najmniej wiemy o tym, co istnieje cały czas.